Można
również tęsknić za czymś, co było tak ulotne i młodzieńcze, że w akcie
desperacji starano się usunąć to z pamięci. Pamięci, która jest niezwykle
drażliwą tkanką i nie raz i nie dwa ulega jedynie naszym podszeptom i chęciom.
Pamięci, która skłonna jest idealizować pewne sprawy, wybielać je, a
zwłaszcza nas samych. I można z powodzeniem powiedzieć, że dokładnie taki jest
sens opowieści Juliana Barnesa, ale obawiam się, że nic nie jest tak proste, by
sprowadzić je do tak trywialnych stwierdzeń.
Historia,
którą otrzymuje czytelnik, jest w pewnym sensie nie tylko podróżą przez życie,
które faktycznie może sprowadzać się do krótkiego stwierdzenia, iż w
ostatecznym rozrachunku jest jedynie poczuciem kresu, ale i podróżą w
przeszłość, która czasem okazuje się być jedynie zlepkiem przypuszczeń i
domysłów. Tak samo jak życie innych, które wydaje się być dla nas tak jasne i
oczywiste, jak nasze własne. Częstokroć wydaje nam się, że rozumiemy
postępowanie swoich przyjaciół, że doskonale wiemy, jak zareagowaliby w danej
sytuacji, twierdzimy, że wiemy, co popchnęło ich do takiego czy innego
działania. Prawda jest zaś całkowicie odmienna i trzeba jasno stwierdzić, że o
takich sprawach po prostu nie mamy pojęcia. Budujemy sobie pewne obrazy na
podstawie strzępków informacji, rościmy sobie prawo do tego, by wiedzieć
wszystko i wydawać wyroki. Jednak, jak możemy to robić, skoro nawet wobec
siebie nie jesteśmy obiektywni?
'Anthony Webster, już na emeryturze, wspomina młodość, która przypadła na lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku. Jednym z jego przyjaciół był nieprzeciętnie inteligentny Adrian Finn.'
Powieść, bez
dwóch zdań, ma wydźwięk filozoficzny i nie należy do prostych opowiastek o miłości.
To historia, można powiedzieć, z życia wzięta, jasno wskazująca na to, że świat
w gruncie rzeczy należy do ludzi przeciętnych, którzy starają się myśleć o
sobie lepiej niż jest w rzeczywistości. W dużej mierze mogłaby to być historia
każdego z nas, każdego kto przeżył swoje życie prosto, nudno, normalnie – tchórząc
przed światem i nie próbując płynąć pod prąd, nie kwestionując tego, co nas
otacza. Byłaby to tak naprawdę historia życia głównego bohatera tej książki.
Sprawa ma się jednak inaczej, przynajmniej z pozoru, gdy mówimy o Adrianie. W końcu, jak
wynika ze wspomnień Tony’ego, jego przyjaciel był osobą wyjątkową. Jednak jak
bardzo? I czy aby na pewno w tym wszystkim nie krył się również trywializm? Czy może wzniosłość i wybitna inteligencja nie okazały się być jedynie swoistą zasłoną skrywającą przyziemność?
'Jest odpowiedzialność.'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz