sierpnia 11, 2018

'Kirke' Madeline Miller


'Wysoko konstelacje opadają i krążą.'
Mitologia grecka w pełnej krasie. Oświetlona blaskiem pozornej rzeczywistości, jako próba przedstawienia bardziej ludzkiej strony pomniejszych bogów tamtych czasów. Dwory pełne uciech i śmiertelnicy w roli zabawek, dla których nie ma zbyt wielkiego znaczenia, jaki pan smaga ich batem, gdyż każdy jest właściwie taki sam. Wielcy bohaterowie znani z Iliady i Odysei, znani z licznych mitów i opowieści, którzy zyskują ludzką, a czasem nieludzką twarz. Inni, zmienieni jak w krzywym zwierciadle, nie tacy jakich chcemy znać i pamiętać, ale może prawdziwsi, czy też realniejsi. Z drugiej zaś strony bogowie, którzy są jak zawsze tak samo dumni i nudni w swych odwiecznych rywalizacjach i obrazach.

Pośród nich żyje zaś Kirke, córka Heliosa. Nie tak wspaniała, nie tak boska, o głosie śmiertelniczki, która nie zyskała chociażby maleńkiego kawałka chwały i siły swego ojca. Od narodzin uważana za dziecko co najmniej przeciętne, właściwie niekochana i niedoceniana, do tego, jak wiele razy podkreślano - głupia. Trzeba również zaznaczyć, iż sama Kirke właśnie tak o sobie myślała, jako o naiwnej i ślepej na to, co ją otacza. Gdzie zatem kryje się wróżbitka, czy może czarownica, która zamieszkiwała Ajaję? Gdzieś daleko na kartach obszernej historii. Gdzieś za wielkim Ajetesem, który ujarzmiał smoki, Persesem mającym rząd dusz i ciał umarłych oraz Pazyfae, która wyszła za króla i urodziła Minotaura. Jakie w porównaniu z nimi były jej rzekome osiągnięcia? Myślę, że odpowiedź nasuwa się sama, skoro bohaterka przez sporą część książki uważa się za słabą i niezdolną do wielkich czarów. Być może przez skromność. Być może przemawia przez nią coś innego.
'Wdałaś się w ojca, jesteś głupia i świętoszkowata, zamykasz oczy na wszystko, czego nie rozumiesz.'
Wypadałoby zatem postawić pytanie, co tak wyjątkowego było w Kirke. Z trudem odkryła swój talent do czarów, który wykorzystywała do tworzenia mikstur i trucizn. Początkowo, jak można podejrzewać, te zdolności wydawały jej się straszne. Dokonała w końcu czynów, w jakie co prawda wierzyła, ale wyglądało na to, że wcale ich nie chciała. Lub przynajmniej nie w takiej postaci, w jakiej je otrzymała. To prawda, że później była zdolna zamieniać ludzi w świnie, że ukryła wyspę przed innymi czyniąc dookoła niej iluzję, aż w końcu nauczyła się chronić przed bogami. Jednak z jakiegoś względu te czyny wciąż wydają się niewielkie, dziwnie miałkie i ostro kontrastujące z jej wiecznym przeświadczeniem, że jest istotą nieskończenie głupią i naiwną. 

Na plus z całą pewnością należy zapisać kreację bohaterów takich jak Dedal, Ariadna, Jazon czy w końcu Telemach i Penelopa. Odnoszę wrażenie, że to właśnie śmiertelni mają w sobie więcej blasku niż bogowie spędzający swój czas na ucztowaniu i knuciu nikomu niepotrzebnych intryg. Ich historie niezbycie dowodzą, że w tym świecie życie śmiertelnych zależy w dużej mierze od kaprysów bogów, bożków i możnych tego świata. Dodatkowo wszystkie opowieści śmiertelnych są tak naprawdę krwawe, przepełnione tym lękiem, którego tak bardzo łaknie Helios, Zeus czy Atena. Bo ci, którzy się boją, pamiętają o ofiarach dla wielkich bogów, którzy w przypływie samozadowolenia może udzielą im jakiejś łaski. Życie śmiertelnych nie jest dla nich ważne. Jednak opowieść każdego z tych ludzi zdaje się nieść w sobie więcej prawdy, piękna i cierpienia, niż jakakolwiek historia boga.
'Samotna kobieta zawsze narażona jest na niebezpieczeństwo, a Kirke nieświadomie budzi gniew zarówno w ludziach, jak i w mieszkańcach Olimpu.'
Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze słowa można by podejrzewać, że 'Kirke' w ogóle mi się nie podobała.Tak jednak nie jest. Zdecydowanie doceniam wykreowany w powieści świat, który jest mi całkiem bliski. Lubię historie ocierające się o mitologie, legendy i baśnie, tutaj zaś z całą pewnością odnajduje się ten rys opowieści z dawnej Grecji, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Czytelnik może również bez większych problemów wyobrazić sobie miejsca, w których żyje i przebywa Kirke. Jednak, w moim odczuciu, nie wszystko jest takie cudowne. Przede wszystkim powieść wydaje mi się niezwykle wręcz przegadana i zyskałaby więcej, gdyby była krótsza. Po drugie zaś odnoszę wrażenie, że sama Kirke jest postacią nieco niedopracowaną. Wahającą się pomiędzy skrajnościami, jakby jej charakter nie został w pełni określony, jakby pozwalała na to, by żyć zgodnie z podmuchami wiatru. Jakby nie posiadała żadnego kręgosłupa. To są z mojej strony główne zarzuty, które spowodowały, że nie zachwycam się aż tak bardzo tą książką. Uważam ją nadal za wartą przeczytania, ale daleka jestem od peanów pochwalnych. Nieco żałuję, ale ostatecznie nie każda lektura musi być dla wszystkich tak samo dobra.



2 komentarze:

  1. No właśnie wiele osób było zawiedzionych tą książką :/ Chyba jednak po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była przedstawiana jako coś niesamowitego, odkrywczego i magicznego, ale na pewno nie postawiłabym jej na żadnym piedestale i nie powiedziała, że trzeba ją koniecznie przeczytać. Można, nie brnie się przez nią jak przez bagno, ale znam wiele lepszych książek.

      Usuń

Copyright © 2016 Urząd Książki , Blogger